"Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia" - to wspaniała akcja organizowana od wielu lat przez Fundację Studio Wschód i TVP Polonia mająca na celu ratowanie polskich nekropolii pozostawionych za wschodnią granicą. W dniach od 3 do 13 lipca 2018 r. setki wolontariuszy wyjechały na Ukrainę. Wśród nich znalazła się 13 osobowa grupa młodzieży z Rudnej, Polkowic i Lubina.
Z naszej szkoły w akcji uczestniczyła Martyna Łukowiak z klasy 3g . Martyna postanowiła podzielić się z nami swoimi przeżyciami. A oto jej relacja z pobytu na Ukrainie: Miejscowościami, do których dotarliśmy, były Panasówka, Ostapie oraz Krasne. W tym roku na kresy wyjechało trzynastu ochotników. Po dwudziestu godzinach jazdy dotarliśmy w gościnne progi ks. Michała Murigina, który przywitał nas z radością. Po krótkim odpoczynku zaczęliśmy przygotowywać plan działania na kolejne dni. Pierwszego dnia naszej pracy wybraliśmy się do Ostapia, gdzie niestety czekał na nas nieprzyjemny widok. Mogiły zostały całkowicie zasłonięte przez zarośla. Od razu zabraliśmy się do sprzątania. Cały dzień kosiliśmy, czyściliśmy, grabiliśmy… Praca na cmentarzu była bardzo ciężka, ale na koniec efekty naszej pracy bardzo nas ucieszyły. Tym razem jednego dnia udało nam się zrobić trzy razy więcej niż w roku poprzednim. W międzyczasie poznawaliśmy mieszkańców wioski, którzy nie mogli uwierzyć, że nasze korzenie nie są z Ostapia, a pomimo tego porządkujemy tamtejsze groby. Jedną z poznanych przez nas osób była Pani Jarosława Herman. Kobieta od lat dba o grób p. Józefy Buczkowej – cenionej nauczycielki, a jedyne o czym marzy jest to, aby mieszkająca w Polsce rodzina p. Buczkowej poprawiła jej grób. W drugim tygodniu pobytu na Kresach pracowaliśmy na cmentarzu w Krasnem. Niegdyś mieszkało tam wielu Polaków, jednak tragiczne wydarzenia z lat 1941-1945 doprowadziły do tego, że większość z nich zginęło śmiercią tragiczną. Reszta, którym się udało przeżyć, wyjechała do Polski, osiedlając się w okolicach Ścinawy. Jedna z mieszkanek Krasnego pokazała nam miejsce, gdzie przed laty pochowano zamordowanych Polaków. Groby ukryte były w wysokich trawach, między ogromnymi drzewami i krzewami. Wydawałoby się, że są całkowicie zapomniane. Widok jaki zastaliśmy sprawił, że mogliśmy czuć tylko wzruszenie, smutek i jeszcze większą motywację do działania. Dzięki szybkiej interwencji, min. wycięciu drzew i wykoszeniu trawy okazało się, że jest tam ponad 20 podobnych do siebie grobów, na których są jedynie metalowe krzyże. Tylko jeden grób miał tabliczkę, która prawdopodobnie została przywieziona z Polski. Był to grób p. Józefa Karmazyna. Praca na tym cmentarzu wymaga jeszcze dużo czasu, który niestety już nam się kończył, dlatego zaplanowaliśmy wrócić za rok. Mimo zmęczenia dotarliśmy do ostatniego miejsca - Panasówki, gdzie kosiliśmy rosnącą trawę. Jednak podczas pobytu na Kresach, nie odwiedzaliśmy tylko zmarłych. Odwiedziliśmy również polskie małżeństwo z Magdalówki panią Annę i jej męża Józefa. To starsi, schorowani ludzie, żyjący w trudnych warunkach, którzy nie mają żadnej rodziny. Pani Anna opowiadała nam o swoim życiu będąc wdzięczna za wizytę. Aby udowodnić nam swoją radość zaśpiewała Polski Hymn Narodowy. Pan Józef nie widzi, i słyszy jedynie na lewe ucho – niestety bardzo słabo, jednak doskonale zna wszystkie modlitwy w języku polskim. Ich warunki życia, miłość do utęsknionej Polski i wiara wzruszyły nas do łez, jednak ucieszyliśmy się, że udało im się przeżyć podczas wojny. Nasz pobyt na Ukrainie to także odkrywanie miejsc związanych z polska historią. Zwiedziliśmy Kamieniec Podolski a w nim katedrę p.w. św. Piotra i Pawła, starą fortecę znaną z powieści Henryka Sienkiewicza i filmu Jerzego Hoffmana pt. „Pan Wołodyjowski” oraz Zbaraż, miejscowość z pięknym zamkiem, który należał do książąt Zbaraskich kolejno do Wiśniowieckich i Potockich. Na cmentarzu w Zbarażu zapaliliśmy znicze na grobach naszych przodków. Ostatni dzień pobytu na Ukrainie spędziliśmy we Lwowie, gdzie odwiedziliśmy katedrę rzymskokatolicką, w której przed wiekami król Jan Kazimierz składał śluby. W tym wyjątkowym roku, w którym obchodzimy setną rocznice odzyskania przez Polskę Niepodległość i ważnym dla nas było odwiedzenie cmentarza Łyczakowskiego. Na grobach obrońców Lwowa zapaliliśmy znicze i wieszaliśmy polskie flagi. Cały wyjazd był niezapomnianym przeżyciem. Jedni z nas jechali po raz pierwszy, inni po raz piąty, ale każdy z nas czuje to samo – niedosyt. Chcielibyśmy, aby każdy polski grób został odkryty, zapamiętany lub odnaleziony przez rodzinę. Chcielibyśmy, aby każdy Polak mieszkający na Kresach mógł odwiedzić ukochaną Polskę. Dlatego nie poddajemy się, i mamy nadzieję wracać tam przy każdej możliwej okazji.
Martyna Łukowiak kl.3g
https://zs1.lubin.pl/145-ocalic-od-zapomnienia#sigProIdf67c3200bb